czwartek, 14 kwietnia 2016

Rozdział 2: Rodzice

przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału. Będzie on krótszy niż ten pierwszy. Kolejny rozdział pojawi się w zależności od mojej weny :) Miłego czytania.

                                                                          ...

Pamiętacie jak Wam wspominałam o moich rodzicach? Chcielibyście ich pewnie trochę bardziej poznać.
Moja mama- Angelica Laura Brown ma długie kruczoczarne włosy, intensywnie zielone oczy, średniej wielkości zgrabny nos, skórę koloru kości słoniowej i poziomkowe usta.                                                                                                                             Jestem do niej bardzo podobna, ale to już wiecie.  Moja mama jest najlepszą i najfajniejszą mamą na świecie. Zawsze pomaga mi w trudnej sytuacji, doradza  i zawsze jest przy mnie.  Przede wszystkim mnie rozumie. Mama miała mieć kiedyś siostrę, która miała nazywać się Chloe, ale niestety Chloe zaraz po narodzinach zmarła, a moja babcia(także Chloe)  prawie nie przeżyła. Na szczęście teraz babcia ma się dobrze i nadal bardzo się cieszy z myśli, że moja mama dała mi na drugie imię Chloe.
Mój tata- Christian Thomas Brown ma krótkie brązowe włosy, prosty nos , jasną skórę oraz grafitowo-zielone oczy.  Lucas i tata są identyczni jeśli chodzi o wygląd. Jest jednak mała ledwie zauważalna różnica, gdy przytulałam tatę na chwilę spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam, że w ciemnym świetle oczy taty są szafirowe, dokładnie takie jak moje tylko ja mam szafirowo-fiołkowe.  Mój tata również jest najlepszym rodzicem na świecie. Pyta się mnie czy nic mi nie potrzeba. Pomaga w razie potrzeby i zawsze jest przy mnie.
Rodzice zarabiali kiedyś więcej, mieli lepszą pracę i wyrozumiałego dyrektora, który miał dystans do siebie. Zabierali nas wtedy do kina, na różne festiwale itd. Niestety firma, w której pracowali udała i rodzice zaczęli szukać pracy. Gdy ją znaleźli okazało się, że dyrektor jest bardzo wymagający  i swoim pracownikom nie daje dużo pieniędzy. Jednak mimo wszystko rodzice sobie radzą i jestem z nich bardzo dumna.
-Lucy! Kolacja-zawołała do mnie mama z kuchni
-Już idę!-zawołałam i zbiegłam po schodach do jadalni.
Popatrzyłam na prosty drewniany stół, proste drewniane krzesła i stare fotografie. Tak naprawdę marzyłam nie tylko o swoim własnym pokoju, ale także o nowym mieszkaniu. Jednak to na razie nie było możliwe ze względu dość małej ilości pieniędzy. Miałam wciąż nadzieję, ze dyrektor zmieni się i będzie mniej wymagający. Jednak to też było mało możliwe. Spojrzałam na talerz kanapek, a okob karteczkę. Podeszłam do niej i przeczytałam:
,,Wychodzę, będę późno.
                                                      Buziaki, Mama”

Zjadłam szybko przygotowane kanapki, a potem udałam się do pokoju. Gdy do niego weszłam zobaczyłam brata siedzącego na łóżku. Chwyciłam kartkę i ołówek i zaczęłam szkicować.  Zanim się obejrzałam minęły dwie godziny. Zanim się położyłam pocałowałam brata w policzek .
-Dobranoc, braciszku- powiedziałam
-Dobranoc-odpowiedział również całując mnie w policzek.
Uśmiechnął się do mnie wiedząc, ze to mnie na duchu. Bałam się. Bałam się, że tak jak w dawnej szkole będą mnie prześladować i nie znajdę przyjaciół. Zasnęłam mając głowę pełną niespokojnych myśli.


Mam nadzieję, że się podoba. Miłego piątku i weekendu.
                                                                                                                                    Całusy, Luna

czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 1: To co zawsze



 Cześć wszystkim! Postanowiłam napisać coś jeszcze. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
                                                                            
                                                                            ...

Nazywam się Lucy Brown. Patrzę w lustro wiszące na łazienkowych kafelkach. Widzę dwunastoletnią dziewczynę, a konkretniej siebie. Moje proste kruczoczarne włosy spływają swobodnie do  pasa i kontrastują z moją cerą koloru kości słoniowej. Widzę też błyszczące szafirowo-fiołkowe oczy, które są okryte czarnym wachlarzem rzęs , mały, zgrabny nos i usta średniej wielkości w kolorze poziomek. Policzki mam pokryte lekkim rumieńcem, a gdy tylko się uśmiechnę w głębi policzków pojawiają się dołeczki. Może i jestem ładna, ale istnieją dziewczyny o wiele ładniejsze niż ja. No cóż, tak jest i nigdy się to nie zmieni. Lepiej zmieńmy temat. Mam brata, Lucasa. Ma on krótkie brązowe włosy, grafitowo – zielone oczy, średniej wielkości, różowe usta, ładny nos  i równie jasną cerę jak ja. Oboje jesteśmy wysocy. I dzielimy ze sobą pokój. Mimo, że marze żeby mieć swój własny pokój to je z Lucasem mieszka się wyjątkowo dobrze. Dlaczego marzę o własnym pokoju? Chcę mieć swój azyl, miejsce, w którym mogę odpocząć i się zrelaksować. Z moim bratem  mieszka się naprawdę dobrze, ale czasami wolałabym zostać sama. Zresztą w swoim pokoju chciałabym tańczyć. O tak, kocham tańczyć. Kiedy byłam mała, a rodzice zarabiali więcej , mama zapisała mnie na zajęcia taneczne. Mimo, że byłam malutka i raczej nie powinnam tego pamiętać to zapamiętałam uczucie, które czuje gdy tańczę. Czułam wtedy, że staję się lekka jak piórko, że mogę się wznieść do nieba i tańczyć w chmurach. Teraz rodzice nie zarabiają aż tak dużo żeby mogli mnie zapisać na zajęcia, ale i tak marzę żeby znów poczuć to uczucie i tańczyć. Uwielbiam też rysować. Kiedy mam ochotę porysować siadam na niewielkim parapecie, biorę kartkę i zabieram się za pracę. Zazwyczaj rysuję krajobraz za oknem, ludzi, których spotkałam w sklepie czy na ulicy albo  których widziałam w filmie. Rysuję siebie tańczącą: podskakującą, wirującą itd. Na niektórych rysunkach przedstawiam emocje albo to jak pokonuję swój lęk- lęk wysokości.  Ten lęk wysokości nie jest taki zwyczajny, bez problemu mogę wejść na wysokie budowle, ale boję się, że nagle znikną wszystkie barierki, a ja zacznę spadać .Za to dziś narysowałam jak wyobrażam sobie nową szkołę, do której pójdę .Tak, przenoszę się do innej szkoły. Dlaczego? Wole Wam tego nie mówić. To dla mnie trudne.
-Lucy!-woła mnie Luke z pokoju, wyrywając mnie z zamyślenia. Otwieram łazienkę i  idę krótkim korytarzem, na którym wiszą różne zdjęcia. Uwielbiam je oglądać, ale teraz nie mam czasu się zatrzymywać. Najwyraźniej mój brat pilnie czegoś potrzebuje albo chce mi coś powiedzieć.
-Tak?- pytam wchodząc do pokoju
-Muszę Ci coś powiedzieć- mówi Luke i widzę, że ledwo powstrzymuje uśmiech
-Mów
-Dzwoniłem do mamy-zaczyna
-I?-pytam
- I poprosiłem żeby przeniosła mnie razem z Tobą do tej szkoły, do której idziesz-na chwilę zamilkł-Zgodziła się-dodał, a potem uśmiechnął się promiennie, a w jego grafitowo- zielonych oczach błyszczały iskierki radości. Widziałam, że był naprawdę szczęśliwy że się ze mną przenosi.
-Luke!-teraz to ja się uśmiecham- Wcale nie musiałeś.
-Ale chciałem-uśmiecha się jeszcze szerzej
-I mama serio się zgodziła?-spytałam
-Uzgodniła to z tatą i się zgodzili-zamilkł czekając na moją reakcję
Ja natychmiast przytuliłam się do niego i pogładziłam ręką jego włosy
-Dziękuję, Luke. Fajnie, że się ze mną przenosisz
-Ja też się cieszę. Przez chwilę myślałem, że rodzice się nie zgodzą
Zamilkliśmy na chwilę, nadal wtuleni w siebie. Poruszyć ten temat? Sama nie wiem.
-Jak myślisz, będą tam miłe osoby?-pytałam w końcu
-Myślę, że nie będą takie jak te z poprzedniej szkoły. I będą też miłe osoby. Na pewno. Nie rozumiem-zamilknął na chwilę-czemu tamci uwzięli się na Tobie?
Tak, właśnie. W tamtej szkole przezywano mnie, popychano i nabijano się ze mnie. Nie wiem czemu to byłam akurat ja. Nie mogłam tego znieść, byłam prześladowana i nękana. Dlatego poprosiłam rodziców o zmianę szkoły. Można było zainterweniować z pedagogiem szkolnym, ale bałam się, że mogą się zemścić poza terenem szkoły.
-Ja też tego nie rozumiem-odparłam- Ale teraz będzie lepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję
-Jasne, że będzie lepiej- Luke pogłaskał mnie po włosach
-Kocham Cię, braciszku-powiedziałam z czułością
-Ja Ciebie też, siostrzyczko-odpowiedział
Po chwili puściliśmy się i Lucas zwrócił się w kierunku drzwi
-Chcesz to co zawsze?-spytał
-Poproszę-powiedziałam uśmiechając się lekko
                                                                       
Za piętnaście minut Luke przyszedł do pokoju z tacą. To co zawsze składało się z kubka gorącego kakao, trzech truskawek, jednej kostki gorzkiej czekolady, jednej pianki i małej miseczki, w której znajdowała się rozpuszczona mleczna czekolada do zamoczenia truskawek . Kiedy mieliśmy siedem lat udaliśmy się z rodzicami do wesołego miasteczka. Dostaliśmy wtedy taki sam zestaw, posmakowało nam i teraz robimy taki w domu. Zresztą z tamten zestaw jest dla nas wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju i mamy z nim związane wspomnienia.
-Dziękuje-podziękowałam mu
-Nie ma za co-odpowiedział
Później oboje usiedliśmy w milczeniu na swoich łóżkach. Włożyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Luke zrobił tak samo. Powróciłam do czytania książki. Lucas za to wziął tableta  i zaczął na nim grać. Mój brat też lubił czytać, ale nie tak bardzo jak ja. Podgryzałam truskawki, zamoczone w  czekoladzie, piłam kakao, czytałam drugą część Rywalek  -,,Elitę” i słuchałam piosenkę ,,See you again” Wspominałam  kolonie, na które pojechałam w tym roku mimo, że rodzice nie mieli za dużo pieniędzy. Zupełnie zapomniałam o nowej szkole

                                                                                             ....
To na tyle. Następny rozdział pojawi się zapewne za dwa tygodnie. Jeśli są jakieś błędy proszę o poinformowanie mnie. Zapraszam też na drugiego bloga http://with-you-dramione.blogspot.com